...jeden wieczór - upij się,
chcesz być szczęśliwy rok - ożeń się,
chcesz być szczęśliwy całe życie - załóż ogród.
Jak mówi stare japońskie przysłowie.
Przyszło mi do głowy, gdy zabrałam się za ratowanie kwiatków. Jeden zaniedbany przeze mnie - miałam nadzieję, że postoi na antresoli, gdzie mimo okna brakuje światła; drugi przez moją Drugą Połowę w pracy - no cóż, palmy też od czasu do czasu potrzebują podlewania.
Jakąś głupią cechę mam, że ratowane rośliny rosną u mnie bujnie. A śliczne i piękne - muszę najpierw zmarnować. Przykłady mogłabym mnożyć, zaczynając od zdechłej palmy daktylowej kupionej w biedronce za bodajże 3 zł (początkowo miała jeden zdechły i złamany liść, a wyrosła już na ponad 2 metry), po papirusa i bluszcz przechodzące obecnie kwarantannę u mnie w pracy, bo w domu ciągle coś na nich lądowało.
Po raz kolejny stwierdzam, że grzebanie w ziemi jest przyjemne. Przycinanie gałązek, gdy już wiem, że efekt będzie za jakiś czas, ale na pewno dobry - daje jakieś takie wewnętrzne poczucie więzi z rośliną, z ziemią (z Ziemią?). Świat w doniczce jednak wydaje się taki mały.
A może japońskiej cierpliwości i uwagi mi brak?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
życie rodzinne
(124)
ogród
(121)
budowa
(102)
przetwory
(31)
marudzenie
(28)
plany
(28)
jojczenie
(27)
dywagacje
(21)
sso
(20)
filozofowanie
(17)
rośliny
(17)
dach
(16)
obserwacje
(15)
przyroda
(15)
zwierzęta
(15)
działka
(14)
mieszkanie
(14)
przyłącza
(14)
wnętrza
(14)
aranżacje
(13)
finanse
(13)
ogólne
(13)
życie na wsi
(13)
problemy
(11)
stan 0
(11)
woda
(11)
covid19
(10)
droga
(10)
nalewki
(10)
przepisy
(9)
sąsiedzi
(9)
kalkulacje
(8)
marzenia
(8)
okna
(8)
ptaki
(8)
wspomnienia
(8)
z netu
(8)
święta
(8)
ciocia dobra rada
(7)
prąd
(7)
bździuny
(6)
ogrzewanie
(6)
sądziad
(6)
absurdy
(5)
instalacje
(5)
kot
(5)
książki
(5)
radości
(5)
wiosna
(5)
zasłony
(5)
zdjęcia
(5)
zima
(5)
co ja robię tu?
(4)
elewacja
(4)
historycznie
(4)
kanalizacja
(4)
nie wiem co powiedzieć
(4)
politycznie tfu
(4)
sprawy wsi
(4)
wygrzebane z lamusa
(4)
łazienki
(4)
drzwi
(3)
fontanna
(3)
gaz
(3)
genealogia
(3)
inspiracje
(3)
kuchnia
(3)
odkrycia
(3)
pory roku
(3)
schody
(3)
wino
(3)
wyczytane
(3)
cuda natury
(2)
dokumenty
(2)
dom
(2)
energooszczędność
(2)
kompost
(2)
ku pamięci
(2)
ogrodzenie
(2)
pet challenge
(2)
piękne słowa
(2)
podłoga
(2)
przeprowadzka
(2)
ssz
(2)
wymiękam
(2)
zioła
(2)
a
(1)
bruki
(1)
dialogi
(1)
domek na drzewie
(1)
działania
(1)
kosopleciny
(1)
krupnik
(1)
muzyka
(1)
okolica
(1)
pogoda
(1)
poidełko
(1)
pytania bez odpowiedzi
(1)
reklama
(1)
strachy na lachy
(1)
szkoła
(1)
słowiańszczyzna
(1)
taras
(1)
tydzień Ziemi
(1)
wynajem
(1)
wypieki
(1)
z dialogów
(1)
zbiory
(1)
śmieci
(1)
No właśnie, co z papirusem? U mnie rośnie...
OdpowiedzUsuńPrzypominając jego historę: mam go od Ewy Sekretarki, potem był u mnie na Podgórzu, skąd wypączkował w różne miejsca (EwaR, Duśka, teściowa, Ty), następnie wzięłam gałązkę od Ciebie do UK i rośnie tu sobie pogodnie (u Duśki też).
Papirus rośnie i ma jakieś 1,5 metra. Tylko kwitnąć jeszcze nie kwitnął.
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie się dorwała do hoji (odm. bella, bo inną to mam).