...do przodu.
Wczoraj chłopaki (Łu i Tato) skończyli montować gniazdka. Czyli elektryka pi razy oko skończona. Choć nie, bo przecież trzeba pomontować wszystkie lampy i zabrakło jakichś gniazdek. No i cała elektryka związana z pompą ciepła i reku jeszcze niezagospodarowana. Jeśli chodzi o pompę, to wczoraj z Tatem zbieraliśmy się z budowy na obiad, gdy przyjechał jakiś wielki wóz, że on do nas z przesyłką. Adres się zgadzał, ale ja nie miałam pojęcia o co chodzi. Łu się domyślił, że to przyjechała pompa. Trochę problem, bo my już wyjeżdżaliśmy, a Łu też się spieszył gdzieś tam, no ale nic, trzeba wyładowywać. Tylko, że nie bardzo było jak. Fakt, że dojazd do garażu nieprzygotowany, ale gość miał być z paleciakiem, to dałby radę. Ale się zaparł, że się nie da, bo droga nieprzejezdna. Skoro nieprzejezdna, to niech sobie jedzie. To proszę podpisać, że państwo odmówili. Nic nie odmawialiśmy. Obraził się. I później do wieczora było wydzwanianie między Łu, wykonawcą, firmą kurierską i nadawcą przesyłki, po czyjej stronie problem.
Odwiozłam Tatę na dworzec i wybrałam się na wycieczkę rowerem po okolicy. Kurcze, od stu lat nie byłam sama gdzieś na polach. Zadzwoniłam do Skorki, żeby dać jej posłuchać polskich skowronków, których kilka latało nade mną i każdy swoją własną piosenką zachwalał okolicę. Niestety, Kornwalia skowronków nie usłyszała.
Potem podjechałam posiedzieć w chałupce, popatrzyłam na ptaki, których masa się kręci. Standardem są oczywiście wróble, mazurki, kopciuszki, szpaki, kosy czy sroki. Ale jest też sporo takich, których nie znam. Podejrzewam pierwiosnka, czyli ptaszka, którego poznaję po charakterystycznym głosie 'cip ciap cip ciap cip ciap', ale po wyglądzie już nie (tym bardziej, że jest kilka innych podobnych)
(to za wikipedią)
dzierzby gąsiorka
(zdjęcie z wspaniałego blogu Macieja Szymańskiego)
kląskawki
(również z blogu Macieja Szymańskiego).
Widziałam polującego krogulca i podrygującą ogonkiem pliszkę siwą.
I pomyśleć, że można sobie siedzieć w pokoju i przez okno obserwować takie cudeńka. Szczególnie kopciuszki są ciekawskie i zaglądają co się robi. No nic, założenie naturalnego ogrodu bez chemii może być pasjonujące.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
życie rodzinne
(124)
ogród
(121)
budowa
(102)
przetwory
(31)
marudzenie
(28)
plany
(28)
jojczenie
(27)
dywagacje
(21)
sso
(20)
filozofowanie
(17)
rośliny
(17)
dach
(16)
obserwacje
(15)
przyroda
(15)
zwierzęta
(15)
działka
(14)
mieszkanie
(14)
przyłącza
(14)
wnętrza
(14)
aranżacje
(13)
finanse
(13)
ogólne
(13)
życie na wsi
(13)
problemy
(11)
stan 0
(11)
woda
(11)
covid19
(10)
droga
(10)
nalewki
(10)
przepisy
(9)
sąsiedzi
(9)
kalkulacje
(8)
marzenia
(8)
okna
(8)
ptaki
(8)
wspomnienia
(8)
z netu
(8)
święta
(8)
ciocia dobra rada
(7)
prąd
(7)
bździuny
(6)
ogrzewanie
(6)
sądziad
(6)
absurdy
(5)
instalacje
(5)
kot
(5)
książki
(5)
radości
(5)
wiosna
(5)
zasłony
(5)
zdjęcia
(5)
zima
(5)
co ja robię tu?
(4)
elewacja
(4)
historycznie
(4)
kanalizacja
(4)
nie wiem co powiedzieć
(4)
politycznie tfu
(4)
sprawy wsi
(4)
wygrzebane z lamusa
(4)
łazienki
(4)
drzwi
(3)
fontanna
(3)
gaz
(3)
genealogia
(3)
inspiracje
(3)
kuchnia
(3)
odkrycia
(3)
pory roku
(3)
schody
(3)
wino
(3)
wyczytane
(3)
cuda natury
(2)
dokumenty
(2)
dom
(2)
energooszczędność
(2)
kompost
(2)
ku pamięci
(2)
ogrodzenie
(2)
pet challenge
(2)
piękne słowa
(2)
podłoga
(2)
przeprowadzka
(2)
ssz
(2)
wymiękam
(2)
zioła
(2)
a
(1)
bruki
(1)
dialogi
(1)
domek na drzewie
(1)
działania
(1)
kosopleciny
(1)
krupnik
(1)
muzyka
(1)
okolica
(1)
pogoda
(1)
poidełko
(1)
pytania bez odpowiedzi
(1)
reklama
(1)
strachy na lachy
(1)
szkoła
(1)
słowiańszczyzna
(1)
taras
(1)
tydzień Ziemi
(1)
wynajem
(1)
wypieki
(1)
z dialogów
(1)
zbiory
(1)
śmieci
(1)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz