Stwierdziłam: 'Acha, mamy wizytę liska'. Zajrzałam do okna i faktycznie, przebiegał sobie przez nasz trawnik.
Dzisiaj rano obejrzałam jak wygląda płot. Poprzednim razem (w ubiegłym roku) lisek przelazł pod płotem. Tym razem musiał chyba z kurą przejść górą. Porozrzucane pióra były świadectwem tragicznego wydarzenia.
Ojej, lokalne dramaty... Ja mam takie, gdy mi Iwan przynosi ptaszki :(
OdpowiedzUsuńHeh, koty domowe są podobno najskuteczniejszymi drapieżnikami. I często nie muszą polować. Ale czasem dobrze, że myszy przetrzebiają. U nas pewnie byłaby masa myszy, gdyby nie koty. Po drodze jednak trzebią ptaki i jaszczurki.
OdpowiedzUsuńWczoraj byliśmy u znajomych, gdzie kotka ma brzytką ranę wygryzioną na szyi. Prawdopodobnie walczyła z karczownikiem.