W dalszym ciągu pogoda jest niesamowita, choć patrząc na skąpość opadów, to niczego dobrego to nie zapowiada. Niemniej, jeśli chodzi o kwiatki, to ciągle trzymają się pelargonie, nasturcje, turki (czyli aksamitki):
A to coś, nad czym się kiedyś zastanawiałyśmy, Skorka, to też turek, tylko bardzo duży:
Poza zachwycaniem się kwiatkami pozbierałam ostatnie pomidory. W nocy ma być przymrozek. Może jutro nie byłoby co zbierać. Takie zielone wisiały już ponad miesiąc i ciągle nie chciały dojrzeć. Część dojrzewa na oknie w kuchni, te bardziej zielone powędrowały w skrzyneczce do garażu. Jak nie będą dojrzewać, to zrobię z nich sałatkę. A jak widać jest z czego robić. W sumie miałam 5 krzaczków od koleżanki (żółte, truskawkowe, koktajlowe i jakieś dziwaczne, w plamki), a dwa krzaczki wyrosły sobie nie wiadomo skąd. Wszystkie miały masę owoców. To co tu widać, to ostatni rzut z czterech czy pięciu krzaków.
Przetworów w tym roku nie robiłam, bo mi się nie chciało, ale zrobiłam dwa razy po kilka słoiczków przecieru pomidorowego i dżem aroniowo-aktinidiowy. W przyszłym roku będzie pewnie więcej. Nastawiam się na wiśnie, bo już oba drzewka powinny dać po kilka owoców.
Miło tak smakować życie powoli i cieszyć się drobiazgami w koło.
A zebrałaś nasionka tego bardzo dużego turka? Ja bym chętnie zasiała :)
OdpowiedzUsuńNie zebrałam, bo nie zawiązał się w nasiona. Kwiaty zmarzły. Co w sumie dziwne, bo inne turki kwitną nadal.
Usuń