Internet jako fantastyczne źródlo wszelkiej informacji. Niestety, zazwyczaj byle jakiej, ale czasem takiej wartej zapamiętania.
W zeszłym roku robiłam nalewkę krupnikową. Bardzo się przyłożyłam, najlepsze produkty, ale... napisane było bodajże 6 gwiazdek anyżu. Dałam gdzieś połowę a i tak czuć głównie tę przyprawę. Zatem na razie nie planowałam powtarzać eksperymentu, ale... dostałam taki wpis w jednej z grup, który uznałam, że warto zachować:
zrób taki, nie będziesz żałować. Ja anyżu w ogóle nie używam, bo raz że nie lubię, a dwa, moim zdaniem spłaszcza smak każdej nalewki.
Pół gałki muszkatołowej startej na tarce
laska świeżej wanilii
solidny rulon cynamonu
kawałek imbiru w plasterkach
5 goździków
8 ziaren kardamonu
skórka z 1/2 cytryny/limonki
3 kwiaty muszkatołowca
Zalane spirytusem 73% (jakieś 150 ml) i wsadzone w ciemne miejsce na 3 tygodnie
Od czasu do czasu trzeba zamieszać.
Po 3 tygodniach zlewamy przez gazę.
Jeśli chodzi o krupnik to rozpuszczam miód w wodzie. Mieszam doprowadzam do wrzenia i usuwam szumowinki. Dodaję spirytus, trochę kwasku cytrynowego lub soku z cytryny i powoli dodaję macer ziołowy.
Proporcje:
0,9 l miód
0,4 l wody
1 l spirytusu
2 łyżeczki soku z cytryny.
Filtruję, zlewam do butelek"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz