...jutrać.
Już nie pamiętam, czy tu pisałam gdzieś o prokrastynacji? Że to moja wieczna bolączka, ale słowo brzmi, hmm..., nie mówiąc o wymowie.
Aaa, i nie dalej jak przedwczoraj Danutka się skarżyła, że wszystko odkłada na później, że jak nie ma bata nad sobą, to nie jest w stanie się za coś zabrać. Świetnie ją rozumiałam!
A teraz już wiem, że ja jutram. Dana zresztą też.
Leczyć się z tego czy nie?
Ja też jutram często. A co do leczenia z tego - jak Cię znam, to tych naj najważniejszych rzeczy nie odkładasz, więc sobie z tym po prostu żyj. :)
OdpowiedzUsuń