Też, oczywiście, o ogródku.
Róże już były. Potem dreptałam pół dnia, żeby zabrać się za werbeny.
W zeszłym roku zapadła decyzja, że zagonek żurawinowy nie ma sensu (susze, teren wysechł, a ten fragment jeszcze z górki) i że zrobię tam jakąś rabatę kwiatową. Jeden róg już od jakiegoś czasu służył mi za chabziownik (wsadzałam tam to, co nie wiedziałam gdzie wsadzić), więc dzisiaj z przyjemnością odkryłam, że wypuszczają listki kosaćce, sterczą patyki host, rozrasta się dąbrówka rozłogowa. Same wylazły (z jakichś wcześniejszych składowań, lub rozsiewania) jukka i kocimiętka. Jeszcze poziomki i bluszcz, ... W zeszłym roku wsadziłam już też dwie kępy tulipanów, ostatnio rzuciłam dwa kawałki innych host (czekały na wsadzenie)
i dzisiaj te werbeny. Czekały, czekały, w końcu pod wieczór wsadziłam.
Dąbrówka
Kosaćce
Werbena. Chyba niezbyt wyraźnie wyszła.
i taki rzut oka na jakiś pośredni stan grządki:
A że już tak bardzo nie chciało mi się robić tej grządki i szukałam, co by tu robić, żeby jej nie robić, to nazbierałam kwiaty mniszka. Obecnie zagotowane czekają do jutra, aż się wszystko przemaceruje. Jutro ciąg dalszy i powinien powstać syrop mniszkowy z dodatkiem podbiału (bo akurat kilka kwiatków rosło pod płotem). Zastanawiam się, czy bluszczyk kurdybanek też by się nadał, na dodatek do takiego syropu? Będę musiała wypróbować następnym razem.
A tu trochę suszu z kurdybanka. Na herbatkę.
Piję sobie jakąś dziwną herbatę z cynamonem, nie smakuje mi. Napiłabym się tego kurdybanka.
OdpowiedzUsuń