niedziela, 20 września 2020

Już mi tytułów brakuje...

 ...bo ciągle tylko przetwory i przetwory, jakby to było najciekawsze na świecie. Na umieszczenie na bloga, to może jest, przynajmniej dla mnie, choć dzieje się nie tylko to.

Po pierwsze to zrobiłam maminową sałatkę z buraczków. Dostałam trochę warzyw od mamy koleżanki, z czego buraczków był całkiem niezły sobie woreczek, wystarczyło akurat na 15 słoiczków.

Poza tym pozbierałam u Tatusia owoce derenia. Było tego co najmniej kilogram takich praktycznie już przejrzałych, co to spadały z krzaczka po dotknięciu gałązki. Zatem owoce do słoika, spirytus, krupnik... Miałam też mniej więcej szklankę zebranej tydzień wcześniej aronii. Nie miałam co z nią zrobić. Z dżemu aroniowo-aktinidiowego (jak w latach ubiegłych) wyszły nici, bo ani aronii, ani aktinidii w tym roku praktycznie nie ma. Zatem dojrzewa na oknie aroniowa dereniówka. Kolor aronii, zapach (na razie i mam nadzieję, że tak zostanie) derenia.

Jakby mi było mało alkoholu to pozbierałam dzisiaj winogrona. Niestety, również bardzo mało, bo albo je jakaś zaraza dopadła, albo szpaki jednak mnie ubiegły, i bardzo dużo owoców było nadgniłych i zeschniętych. Udało się zebrać w misce jakieś 5 kg czystych owoców, trochę białych, trochę czerwonych. Cokolwiek mało, ale co robić? Pogniotłam, wrzuciłam do balonu. Mam zamiar dać więcej wody i cukru, niż przepis przewiduje. Może kilka butelek wyjdzie, choć na wiele nie liczę.



A, i krupnik czas zlać, ale mętny jest i powinnam przefiltrować, a nie mam czym. Siostra mówi, że przez filtr do kawy. Gdzie ja teraz taki filtr kupię?

Ale, żeby nie było, że tylko w przetworach, to jeszcze wspieram Łu w jego najnowszym przedsięwzięciu, czyli w szopie z zielonym dachem. Choć nie powiem, praktycznie całe dzieło, projekt i wykonanie nalezy do Łu. Dzisiaj mniej więcej ostatni 'gwóźdź został wbity, czyli rośliny posadzone i podlane.



Jak widać na dachu są nawet ścieżki do poruszania się ;) Ciekawe jak długo dach wytrzyma i czy roślinki faktycznie będą rosły, czy padną po kilku pierwszych suchych tygodniach.

niedziela, 13 września 2020

Przepisy...

 ...od Mamusi.

Trochę się dzieje. Przetwory też. W sumie zrobiłam już 45 słoiczków sosu pomidorowego. 

Tak tylko na szybko napiszę, że dostałam parę kilo buraczków od mamy koleżanki i chciałabym z nich zrobić sałatkę. Najlepszą sałatkę obiadową na świecie. Dużo opisywania, ale wkleję tylko zdjęcia z Mamy zeszytu:




To tak dodam jeszcze to co wczoraj robiłam, czyli pomidory:

I zdjęcie róży dla Mamusi. Telefon niestety powtykał mi jakieś opisy. Buuu...


Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)