piątek, 11 grudnia 2020

Ostatnia nalewka...

 ...w tym roku zlewa się. Czyli tarninówka. Kolor ma przepiękny (dużo piękniejszy niż na zdjęciu, taki głęboko karminowy):



choć w smaku jak kompot czereśniowy, ale komuś to może smakować. Na babskie spotkania jak znalazł. Nie porywa, ale do popicia. 

Za to Łu stwierdził, że ta daktylowo-pomarańczowa całkiem niezła w smaku. Oczywiście, gdyby nie alkohol. To może innym też będzie smakować a alkohol będzie dla nich dodatkowym walorem.

czwartek, 10 grudnia 2020

Piernikowo...

 ...pachnie.

Ciasto piernikowe dwa tygodnie kisiło się na szafie. Nawet widać, że coś się ukisiło, bo bąble powietrza się zrobiły. Myślałam, że mam dwie długie foremki keksowe. Gdzieś mi wybyły, mam za to jedną krótką. Zatem właśnie kończy się piec trzecia blaszka.

Dwie pierwsze wyglądają tak:


I zostały już oberżnięte nieco przez wyżeraczy. Tradycji stało się zadość i fraza:
- ZOSTAW! TO DLA GOŚCI!
padła.
Pachnie.

A tu nie mogłam się powstrzymać, żeby dać wszystkie trzy.
Na ostatni było najmniej ciasta, więc jest najniższy, ale planuję, że poza powidłami śliwkowymi będzie miał  jeszcze masę marcepanową. Tylko teraz nie wiem, czy śliwki dawać teraz, czy dopiero przed samymi świętami? Powinno 'nawilgać'? Guguś, co Ty na to?


poniedziałek, 7 grudnia 2020

Zdalne nauczanie...

 ...ciężkie jest. Nie chcę się rozpisywać, ale zorganizowanie i dopilnowanie pracy jednego ucznia szkoły podstawowej jest trudne (brak samoogranizacji). A zogranizowanie pracy trzem uczniom? Mam koleżanki, które muszą to ogarnąć.

Dzisiaj nie pracuję, odbieram godziny za jakąś przepracowaną sobotę, więc tak trochę mimowolnie uczestniczę w lekcji matematyki. I stwierdzam, że nauczyciele mają ciężko, a uczniowie są chyba zupełnie inni niż my byliśmy. Nie znaczy to, że gorsi czy lepsi. Inni. Takie moje wrażenie, że my się nauczycieli baliśmy, uczeń prędzej by nie powiedział nic, niż coś 'nieprawilnego'. A tu dzisiaj takie dwie kwestie rzucone przez uczniów. Zupełnie bez nastawienia, że  to coś niewłaściwego (bo pewnie nie jest niewłaściwe, ale mnie uderzyło po uszach). 

- Dlaczego nie odpowiadałeś przed chwilą?

- Bo w toalecie byłem.

* * *

[Pani coś tłumaczy o ułamkach, narysowane dwa koła podzielone na 4 części, dwie z nich zamalowane kolorem zielonym, dwie części czerwone]

- Czy mogłaby pani narysować innym kolorem, bo teraz wygląda jak pizza?

[I nie, to nie było powiedziane jako dowcip, tylko tak zupełnie poważnie]

niedziela, 6 grudnia 2020

Blog o dupie Maryni...

...czyli kolejne przetwory.

Tak w zasadzie stwierdzam, że właśnie o tym, czyli o niczym jest ten blog. Ale może za jakiś czas mi się odmieni. Dzisiaj jednak znowu będę pisała o przetworach.

Trochę o nalewce, ale nie do końca. Mianowicie odcedziłam owoce z nalewki tarninowej. Płyn, który smakuje jak kompot czereśniowy z alkoholem (ale nie jak kompot ze spirytem, jednak sporo przyjemniej) czeka, aż osad osiądzie, żeby go zlać do butelek. I tu mam dylemat, bo mam fajne butelki, ale korki, które powinny do nich pasować są za wąskie i wypadają. Nie wiem jak to uszczelnić. Mogę wlać do zwykłych półlitrówek po krupniku, albo do butelek zamykanych ceramicznym korkiem (z gumką), ale te ostatnie są brązowe i nie będzie widać pięknego koloru. Skorka, co robić?

No, ale po zlaniu cieczy zostały alkoholizowane owoce, które szkoda mi było wyrzucać. A że owocki zmacerowane, to nie bardzo pestki chcą wyłazić. Niemniej jednak przez jakieś trzy godzniy siedziałam i ugniatałam owoce w woreczku siateczkowym (idealny! z Lidla do warzyw). Ugniatałam pięścią, wyłuskiwałam pestki. Wyciągnęłam ich pewnie co najmniej tysiąc, ale owoce odpestkowałam. Nie wiem co prawda z jakim efektem, bo wydawało mi się, że idealnie, ale potem znalazłam chyba ze trzy pestki, więc przy jedzeniu trzeba będzie uważać. W każdym razie na koniec jeszcze pestki przepłukałam wodą, potem resztkę niewydrylowanych owoców przepłukałam i dodrylowałam. Owoce ugotowałam, dodałam cukru trzcinowego i pół soku z cytryny (bo trochę bure się zaczęło robić) i zawekowałam 9 małych słoiczków. 

Łu na pytanie, czy warto, stwierdził, że nie, ale dzielnie nie puka się w czoło na mój widok. Trzy godziny dziubania! Tylko jeść nie ma komu. Muszę się przerzucić na robienie past warzywnych hummusów czy tego typu rzeczy, bo na słodkie nie mogę już patrzeć, a i jeść nie powinnam, to nie jem praktycznie. Tylko Łukasz dzielnie pochłania.

Przygotowania do świąt idą powoli do przodu. Na szafie już ponad tydzień dojrzewa ciasto piernikowe. Wczoraj lepiłyśmy z Matulą i Daną uszka i pierogi. W sumie z 240 uszek z grzybami i mięsem (dzieci innych nie jedzą).

Dzisiaj jednak Babcia Stasia zaczęłą się stawiać, że nie przyjedzie do nas. Musimy pomyśleć, jak to rozwiązać. Czy pojechać do niej na jakąś wczesną kolację, a potem u nas zrobić? Nie wiem. Może jeszcze jej się odwidzi.

Aha, a dzisiaj naszykowałam ok. 10 zrazów hortensji bukietowej. Chyba odm. Anabell, bo okrągłe. Rosną na niedalekim osiedlu deweloperskim w dużych ilościach. Mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadza, że uszczknęłam kilka suchych badyli...

A tu zimowa laba, gdy ja pracuję. 

I w tym tygodniu zima była przez jeden dzień. I noc.


wtorek, 1 grudnia 2020

Kolejny grudzień...

 ...właśnie ruszył z bloków. Rankami przymrozki. Wcozraj nawet popruszyło troszeczkę i taka zimowa atmosfera. Dokładniej taka z początku zimy. 

Trochę inny ten rok był jakby. Do maja ogromne susze, ale potem już nie. Świat człowieczy stanął w miejscu, za to świat przyrody jakby trafił w swoje koleiny  i nadrobił trochę opadów. Lato było jak lato, jesień jak jesień. Nie było, jak w ostatnich latach, przymrozków na przełomie września i października, które to przymrozki ścinały liście i od razu robiło się łyso. W tym roku jakoś tak jesień następowała powoli. Drzewa przeszły całą gamę kolorów i dopiero kilka dni temu pierwszy mróz ściął np. hortensje. 

Dużo czasu spędzamy w domu. Tak, nieśpiesznie zupełnie. Nalewki porozlewane i teraz z sąsiadkami koleżankami się zaczynamy raczyć. Miło spędzamy wieczory, które są już najdłuższe z najdłuższych. 
Jeszcze trzy tygodnie przetrwać do urlopu, a potem trochę laby i odwrócenie się trendów w długości dnia. Pierwsze przygotowania do świąt za mną. Jak widać powyżej gwiazda betlejemska już nabyta. Poza tym zakręcone ciasto na dwa pierniki. Teraz przez ponad dwa tygodnie będzie się kisiło na szafie a potem dwa tygodnie dojrzewało. A może i trzy, jeśli do Nowego Roku przetrwa.
I tak mamy czas oczekiwania. Do tego stopnia, że w pracy mi dzisiaj zupełnie nie szło. Jedno, że zasnęłam, drugie, że całe popołudnie przebimbałam. Głupio.
Aha, natargałam hortensje bukietowe z pobliskiego osiedla. Powinnam je przezimować. Mam nadzieję, że się uda.

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)