niedziela, 24 lutego 2019

Trochę rodzinnych okruchów...

...ciąg dalszy.
Że już nie wiem co pisałam, a czego nie, to może się będę powtarzać, ale wolę powtórzyć trzy razy, niż zrobić wpis bez wstępu.
Dzisiaj będzie o Durajach i Iwaszkiewiczach.
Będąc u rodziców przeglądnęłam część zdjęć. Ze starych jest zdjęcie prababci Weroniki z dwiema moimi ciotkami w wieku mnie więcej 2-5 lat. Jest również zdjęcie pradziadka Jana Duraja w mundurze legionisty. Czyli mamy kolejną formację wojskową do kompletu. Zdjęcie mialam tu zamieścić, ale Tato na pendrive zamiast zdjęcia dał mi filmik z siostrzeńcem. :)
W każdym razie, pradziadek Jan był Legionach. Ciekawa jestem, czy przeszedł z Piłsudskim Drogę Legionów. Mieliśmy okazję z Łu iść tym szlakiem (oczywiście fragment) na wyprawie na Ukrainę. Ponad 16 lat temu. Byliśmy wówczas na Przełęczy Legionów i wyobrażaliśmy sobie jak musiała wyglądać przeprawa, bodajże w 4 dni, całej brygady, z całym wojskowym sprzętem.
Wracając do rodzinnych perypetii, prawdopodobnie tam, na wschodzie, pradziadek poznał prababkę Emilię. Gdzie, przy jakiej okazji? Któż to teraz zgadnie. W każdym razie podobno do końca pradziadek mówił, że 'najbardziej kocha swoją Emilię'. A miał już wtedy chyba żonę Annę. Podobno bardzo się kochali, ale tłukli się niemiłosiernie. Również podobno, pod Ciepłowodami na drodze prababka stłukła pradziadka. Na czym to miało polegać, to nie wiem.
Wracając do Emilii i jej pobytu z dziadkiem Józkiem na wschodzie, to Tato mówi, że dziadek mówił o miejscowości Liwia. Z kolei Babcia Marysia nie pamiętała miejscowości, ale mówiła, że coś o podobnej nazwie jest w pobliżu miejsca, w którym mieszka obecnie. Przy samej Liwii jest Ostrowla. Może się to Babci z Ostrożnicą kojarzyło? Muszę dopytać.
Dodatkowo dowiedziałam się, że Durajów dom był pierwszy w Ciepłowodach, idąc od stacji kolejowej, ale teraz już nie pamiętam po której stronie drogi. Chyba po lewej, bo Mama mówiła, że z drugiej strony domy zaczynały się wcześniej. To byłby ten:
Matula urodziła się w Ciepłowodach. Może w tym domu?

Druga ciekawostka, to też od Tatula, że coś o tym domu bodajże było napisane w Pitawalu Wrocławskim. Poszukałam trochę, taka książka faktycznie była, wydana bodjże w 1974 roku, ale nie znalazłam jej ani na Allegro, ani nigdzie w sprzedaży. Jest dostępna w Bibliotece Miejskiej we Wrocławiu. Może się kiedyś wybiorę?
Skorka, może Ty gdzieś znajdziesz tę pozycję?
Wracając do Iwaszkiewiczów i Lidy, czy też Ostrowli(?) to nic ciekawego nie znalazłam. Poza tym ta miejscowość nie jest ani na Litwie (jak myślała Matula) ani na Łotwie (jak mówiła Babcia Marysia) ale na Białorusi.

niedziela, 17 lutego 2019

Ufoludki...

...jednak istnieją. Choć może bardziej nie w znaczeniu istoty pozaziemskie, bo tego nie wiem, ale bardziej w znaczeniu 'nieznane nam istoty latające'. Może i ziemskiego pochodzenia? Nie wiem. Niemniej jednak do tej pory różne denikenowskie rewelacje przyjmowałam, swego czasu namiętnie czytałam, ale raczej przyjmowałam bez jakiegoś większego poczucia afery. Że nie wiemy jak były zrobione, ale czy przekraczały możliwości dobrze rozwiniętej cywilizacji ziemskiej? Może niewiele wiemy o tym rozwoju. Wydaje nam się, że cywilizacja była na niskim poziomie (względem dzisiejszej), ale może ludzkość już przeszła jedno załamanie, wyniszczenie się i cofnięcie w rozwoju? Nie wiem. Z chęcią czytałam o ciekawostkach i hipotezach. Przekonujących rozwiązań ciągle brak.

Dzisiaj trafiłam na artykuł w Wyborczej, że Odkryto 50 nowych rysunków naziemnych w nazca. Z ciekawością zajrzałam. Niewiele nowego się dowiedziałam, żadnych nowych zdjęć nie dołączono. Zaciekawiło mnie, na ile takie geoglify są widoczne na mapach guglowych. Niewiele myśląc wlazłam na mapy, wpisałam 'geogliphs' i kliknęłam pierwszą podpowiedź. Obok Mexico Geoglipsh (obok miasta El Paso na granicy Meksykańsko Teksaskiej) było coś, co się nazywa Cerro del caballo:


Ale zaraz... ja znam ten kształt! Na drugim końcu świata, Skorka obok Ciebie jest White Horse Hill. Obok Uffington.

(zdjęcie z maps.google.com dodane przez użytkownika podpisanego jako Surrey Farmer)

Normalnie przysiadłam z wrażenia. Przecież te konie są niemalże identyczne. Czuję się, jakbym odkryła coś niesamowitego.


niedziela, 10 lutego 2019

Wszyscy jesteśmy...

...kundelkami.
Tak tak. Choć zależy, jaką miarę przyłożyć. U psów 'rasowość' oznacza tyle, że takie zwierzę ma udokumentowane cztery pokolenia wstecz, że wszyscy antenaci byli uznani, że spełniają warunki rasy, czyli jakiś tam wygląd, kolor oczu, sierści, charakter. Pies bez papierka nie jest rasowy, choćby i rodzice byli championami wystaw. Zazwyczaj jednak próżność ludzka i jednoczesne skąpstwo i lenistwo albo chciwość oznacza, że jako 'paczpan rasowy' sprzedaje się co popadnie. Często mioty są w jakiś sposób oszukane.
Cztery psie pokolenia wstecz, to powiedzmy 10-20 lat.

W przypadku ludzi już się nie mówi o rasach. Nie wypada. Za dużo negatywnych odniesień historycznych. Zaś ja grzebię się dalej w powiązaniach rodzinnych i tytułowe zdanie jest mi bardzo bliskie.

Dzisiaj byliśmy u Babci Marysi. Nieco uzupełniłam tworzone drzewo genealogiczne. Wyniły kolejne, drobne, bo drobne, ciekawostki. Wychodzi, że rodzina Noll sprowadziła się do gminy Gierałtowice gdzieś z Czechosłowacji. Skąd dokładnie? Łukasz wyszukał, że nazwisko Noll pochodzi, czy często występuje w Bawarii i spodziewałam, się, że Babcia ma niemieckie korzenie (trochę o tym w poprzednim wpisie).
W Gierałtowicach bodajże urodziło się najstarsze rodzeństwo Babci. Babcia urodziła się w Ligocie Małej, koło Polskiej Cerekwi. Miała czterech braci i trzy siostry. Z ciekawostek, to jeden z braci był bodajże w Wermachcie, drugi w Wojsku Polskim. Mąż zaś w wojsku rosyjskim. Nie wiem czy w Armii Czerwonej (czy były tam inne formacje?) Ostatnio trochę się naczytałam bardzo nieciekawych historii związanych z tym wojskiem. Dzisiaj nawet Babcia mówiła, że dziadkowi ustępowali w pociągu, jak wracał do niej. Sięganie do czasów wojen, to zaglądanie czasem chyba w najtrudniejsze zakamarki życia rodzin. Nie wiem co tam mogę znaleźć. Jestem ciekawa moich dziadków. Chciałabym ich poznać bliżej, jednak co tam można znaleźć? Ja znajduję wiele różnych historii.
Matula mówiła, że nie był w wojsku. A gdzie? W rosyjskim wojsku był też wujek Tadzik od strony taty. Cztery lata podobno. Do końca życia nie pozbył się akcentu. Wujek Tadzik był bardzo podobny do mojego dziadka Franka, który z kolei walczył pod Tobrukiem, El Alamain i Monte Cassino. Tadzika znałam, jako bardzo cichego, spokojnego człowieka. Takiego zamkniętego w sobie. Dziadek był chyba jeszcze bardziej zamknięty. Bardzo niewiele mówił. Ale go lubiłam i dobrze się z nim czułam. W przeciwieństwie do Babci Kazi, która - jak czułam - nie bardzo mnie lubiła.
Chciałam tu umieścić trzy osoby bliskie mojej Babci Marysi - dwóch braci i męża - trzech żołnierzy w mundurach trzech walczących ze sobą armii. Ale jak tak się przyglądam, to chyba wszystkie trzy mundury to są polskie. Muszę to jeszcze zweryfikować.




Patrząc na to, że  np. mój pradziadek był austriackim żandarmem (w Galicji), Łukasza pradziadek i w każdym razie z tamtej rodziny w pruskim wojsku, dziadek, tuż po osiągnięciu osiemnastki trafił do AL i wysłali go w Bieszczady. Można każde z tych wojsk oceniać na swój sposób. W tym jednak cały szkopuł, że często nie mieli wyboru. Czasem byli namawiani do zapisania się na Volkslistę. Byłyby pewnie z tego profity dla rodziny, ale automatycznie praktycznie wszyscy mężczyźni trafialiby do niemieckiego wojska.

A gdzie kobiety? Dużo trudniej znaleźć dokumenty kobiet. I zdjęć chyba też. U Babci wygrzebałam jedno jej zdjęcie jak była mała:

Moja Babcia to ta na krześle. Obok stoi jej starsza siostra Gertruda. Gertruda urodziła jednego syna i około rok później zmarła z powodu wyrostka.
Poniżej z kolei jest Babcia z Dziadkiem i mama Babci, czyli Weronika Noll, z domu Piącik. Ojciec Babci to Józef Noll. Babcia swoich dziadków nie pamięta. Pamiętała za to babcie: Józefę Noll i Marię Piącik. Zatem Józef/Józefów Marii i Janów przewinęło się po kilka i można się w końcu pogubić.



Do Dziadka mam jeszcze kilka ciekawostek. Dziadka ojciec, Jan Duraj pochodzi z Kamesznicy lub gdzieś blisko, w każdym razie spod Baraniej Góry. Jeden brat - Karol - mieszkał w Kamesznicy. Drugi brat - Ludwik - w Rajczy. Choć trochę się Babci to wszystko mieszało, więc do końca pewności nie mam.
Nie wiem jak się pradziadek Jan z prababką Emilią poznali, w każdym razie Emilia to była wielka pani z domu (babcia mówiła hrabiowskiego, ale wątpię) Iwaszkiewiczów. Co tam się działo, że wyszła za Jana? Podobno miała dwie lewe ręce i nic nie umiała. Dzisiaj Babcia mówiła, że białą koszulę zalewała wodą po ziemniakach gotowanych w mundurkach (ciekawe, czy takich dla świń?), że to niby krochmal. Za co pradziadek ją stłukł. I chyba często ją tłukł, bo kiedyś pradziadek pojechał do Milówki po jajka, którymi miała handlować, to ona z czteroletnim dziadkiem uciekła. Dzisiaj Babcia mówiła, że do majątku na terenach obecnej Łotwy. Moja mama myślała, że Litwy. Babcia nie mogła sobie przypomnieć nazwy wsi, czy majątku. Chciałabym to jeszcze kiedyś z niej wydobyć. W każdym razie tam Emilii to domu (dworu?) nie wpuścili i kazali mieszkać z dziadkiem w ziemiance. Nie pamiętam już w którym momencie wrócili w te okolice. Chyba już dziadek sam szukał pradziadka i znalazł go w Janówce koło Targowicy, gdzie ten przyjechał za pracą i pracował w PGRze. Emilia przyjechała z synem. W Janówce chyba się poznali z moją Babcią, ku wielkiemu niezadowoleniu prababki Emili, która miała upatrzoną inną pannę dla dziadka. W każdym razie chyba dużo krwi Babci napsuła. Chyba bym jej nie polubiła. Podobno z dzieci, czyli rodzeństwa mojej mamy, lubiła tylko najstarszego Janka.

Wystarczy na dzisiaj. Dobranoc.

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)