piątek, 26 maja 2017

Między pracą a...

...pracą.
Trafił mi się dziwny stan. Zakończyłam współpracę z jednym pracodawcą (po 9 latach) i zaczynam z drugim. Właściwie jeszcze nie zakończyłam - jestem na urlopie - ale już obiegówką pobiegałam, rozliczyłam wszystko, odebrano mi wszystkie dostępy, klucze, karty. Mam kilka dni na pozałatwianie kilku zaległych spraw, bieżących też jest niemało i na robienie tego, na co mam ochotę.
I siedzę. Mogłabym zrobić coś w ogródku, ale nie mogę ruszyć ręką.
Mogłabym posprzątać, bo naniosłam kupę kupy. Siedzę w tym wszystkim.
Mogłabym ugotować obiad jak sobie obiecywałam. Produkty nakupiłam, nic, tylko gotować.
Tyle bym mogła, że nic nie robię. Najchętniej poszłabym spać, tylko że jak się już obudzę, to w koło będzie ten sam bajzel co teraz. Więc nie idę.
Nie cierpię tego stanu.

2 komentarze:

  1. To taki stan, kiedy czujesz, że powinnaś coś robić, ale wiesz, że i tak nic nie zrobisz, więc tracisz czas na denerwowanie się nicnierobieniem... Zupełnie odmienny od stanu, gdzie nic nie musisz robić, więc nic nie robisz i po prostu napawasz się nicnierobieniem, odpoczywając psychicznie i ciesząc się życiem.

    Dobrze myślę?

    Niech Ci minie wkrótce, Siorko. Buziaki i wszelkie życzenia powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano tak. Gdyby wszystko (no prawie) było jakieś poukładane, to wtedy można by siedzieć i nic nie robić napawając się przyjemnością patrzenia, że wszystko jest ok. A tak siedzi się ze świadomością, że gdy tylko się ruszy, to w zasadzie trzeba będzie przewalić mnóstwo rzeczy. Więc może lepiej się nie ruszać. Choć wiadomo przecież, że to nic nie da, bo w końcu trzeba będzie to wszystko zrobić.
    Z drugiej strony jest świadomość, że gdyby jednak się ruszyć i zrobić tę górę rzeczy do zrobienia, to i tak się nie zdąży jej skończyć i potem i tak nie będzie szansy na siądnięcie i ucieszenie się, że jest w miarę w porządku wszystko. Więc może lepiej siedzieć.

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)