środa, 3 września 2014

Jeszcze wakacyjnie...

...choć zdjęć nie będzie. Wiem, wiem, obiecywałam. Może dzięki temu powstanie jakiś jeszcze jeden wakacyjny post.

A wakacyjnie, bo przypomniała mi się anegdotka z dzieciakami.
W Bieszczadach na szczęście nie było całego jarmarcznego chłamu i dzieciaki nie naciągały nas co chwilę. Jednak w ramach jakiejś nagrody powiedziałam (w łaskawości swojej), że na stoisku lokalnego wykonawcy mogą sobie coś wybrać. Mi przebierał i przebierał, utonął w książce, jakiejś antologii słowiańskich straszydeł. Strasznie chciałam mu ją kupić, bo w sumie ciekawe są te wszystkie dziwożony, konopielki, dziady leśne, dusiołki i inne takie. Mitologia słowiańska miała tego nie mniej niż celtycka czy germańska, a jednak rodzime są jakby mniej znane. Ostatecznie jednak Miłosz zrezygnował z książki.
Po spodobały się ptaszki gliniane, a że w pamięci miałam jednego ptaszka, który ślicznie świergolił gdy wlało się do niego wody, to chciałyśmy przetestować. Trochę wybrakowane były. Pierwszy nie świergolił. Następny trochę lepiej, ale nie tak pięknie jak ten z pamięci. Mimo wszystko Polce tak się podobał, że nic innego już nie chciała i ptaszek został nabyty. Mi przebierał i przebierał, ale na nic nie mógł się zdecydować. W końcu też wziął ptaszka. I tak oboje świergoląc i chlapiąc się wodą - bo co chwilę trzeba było dolewać, żeby świergoliły - mieli zabawę, a my pękające czaszki.
Ptaszki były fajne, Po tak się przywiązała do swojego, że przez trzy dni nosiła praktycznie nie wypuszczając z dłoni. Trzeciego dnia ptaszek zakończył żywot, a choć Łu obiecał, że sklei, to ciągle jest w kawałkach.
Niemniej z tymi ptaszkami to mieliśmy, bo wyobraźcie sobie, że mieszaliśmy w tzw. jaskółce, nad pięterkiem. Na pięterku mieszkały sobie inne osoby, które słyszały od nas z góry dialogi typu:
- Miłek, daj mi swojego ptaszka!
- Pola, nie ruszaj! To mój ptaszek!
- Mamo! a ona rusza mojego ptaszka!
- Miłek, mogę się pobawić twoim ptaszkiem?
- Masz swojego, pobaw się swoim.
I w ten deseń. ;)

Aha, a Mimon tak się przejął książką, że w nocy nie mógł spać. I mi też przez to nie dał. A Po za to spała, ale spadła z łóżka, co w spaniu dalej wcale jej nie przeszkadzało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)