Przy piwie sobie siedzę. Piszę, bo Skorka naciska, ale wolę robić coś innego, bądź siedzieć i nic nie robić, niż siedzieć przed kompem.
Nie wiem czemu, ale to 'tutaj' jest jakieś inne niż w mieszkaniu. Tam było fajnie. Lubiłam nasze mieszkanie, ale zawsze to był taki przejściowy etap. Pamiętam jak na początku bałam się różnych błędów zrobionych przez budowlańców. Że dach odleci w jakiejś wichurze; że zacznie przeciekać w ulewie; albo się zawali pod ciężarem śniegu - na poddaszu mieszkaliśmy, więc te obawy z dachem wydawały mi się najbardziej realne i najbardziej w nas godzące. Nic się nie wydarzyło. Usterki były na bierząco naprawiane. A jak będzie tutaj? Na ile byliśmy w stanie dopilnować, to na pewno zbudowane jest solidniej, dokładniej, z lepszych materiałów. Daje mi to niewątpliwie większe poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie odpowiedzialność jest większa, bo jakaś usterka/awaria, to trzeba będzie sobie samemu radzić. Bez administatora, który zajmie się wszystkim. No, ale chyba damy radę?
* * *
Jak na razie to mamy najupalniejsze dni w roku. W domu jest gorąco (do 27 st. C), chociaż jakoś mi to za bardzo nie przeszkadza. Akurat weekend, więc powolutku coś tam sobie grzebię. Dzisiaj położyłam akryl na styku listew przypodłogowych i ścian (pisałam, że zrobili nam listwy? - nie pisałam) i jest ślicznie. Na razie na dole, bo na górze jeszcze nie poakrylowałam. Ale wreszcie osiągnęliśmy efekt wykończonej chałupy. Co prawda wykońćzona nie jest, ale ten brak listew najbardziej kuł po oczach. Od ostatniego wpisu to mamy zrobione jeszcze drzwi szklane prysznicowe i wejściowe do garderoby. Drzwi do garderoby udały się ślicznie i jesteśmy zadowoleni. Dwie płyty ze szkła mlecznego otwierane na boki, z prostokątnymi płytkami do otwierania. Kabinę prysznicową za to dzisiaj nie wiem czy nie zchrzaniłam. Mianowicie kupiłam jakiś środek do czyszczenia kamienia i przy okazji do powłoki 'przeciwkamieniowej'. Przy czym czegoś nie doczytałam i myślałam, że jak posmaruję tym środkiem, to będzie AntiCalc, a to chyba szkło powinno mieć powłokę (nasze nie ma) i ten środek na tę powłokę powinno się nanosić. Zapłaciłam za niego jak za zboże, więc wzięłam i i tak naniosłam. No i są maziaje na szybie. I chyba nie jest to za dobrze. Czy ktoś się orientuje, czy taki środek choć trochę chroni przed osadzaniem się kamienia?
* * *
Nie wiem czy już pisałam, ale wreszcie dorobiliśmy się żyrandoli w jadalni. Jeszcze zostały lampki nad blacikiem, ale nic nam nie pasuje. Poza tym mamy zamówione szafki do łazienek i schody zewnętrzne, te przy głównym wejściu. Aha, i jesze ŁÓŻKO! Będzie to pierwsze łóżko w naszym wspólnym życiu. Dotychczas ciągle po materachach się przewracaliśmy, czym pobliliśmy rekord Mieszczyków. A zamówione mamy takie:

Łóżko ma wg mnie kilka zalet, mianowicie udaje takie, co nie stoi na żadnej nodze. Ma nogi, ale tak głęboko umieszczone, że trochę wygląda, jakby wisiało w powietrzu. To się podoba Łu, mnie natomiast odpowiada to, że nie będzie nogi, w którą będzie się można kopnąć palcami! Wybrałam je również dlatego, że nie ma kantów, tylko zaokrąglone boki. Nie wiem czemu, ale wszystkie drewniane łóżka kojażą mi się z łódką, tzn. w sensie, że gdzie się nie siądzie, to siniaka się nabije. Nie, żebym była jakoś szczególnie podatna na siniaki, ale jakieś takie mam skojarzenia. Materace zawsze były miękkie dookoła, a wszsystkie łóżka, jakie widziałam kojarzyły mi się ze sterczącymi dechami, wystającymi elementami i różnymi 'pierdolnikami' o które można było się 'p...' (stąd skojarzenie z łódką). Mam nadzieję, że trafiliśmy na ideał.
Dobrze, czas iść spać, więc dobranoc.
Łóżko czadowe!
OdpowiedzUsuńI nie mogę się doczekać wyjazdu w Bory...