czwartek, 28 sierpnia 2014

- Jak Miłosz ogląda...

...co ja nie oglądam, to ja będę oglądać co Miłosz ogląda! - zaskoczyła nas wczoraj Po na wieść, że nie będzie oglądać Hobbita. Z pełnym uporem i pewnością swego argumentu. Efekt: nikt nie zobaczył filmu.
Kolejny argument na siłę przebicia Po:
Na wakacjach mieliśmy oglądać bieszczadzkie cerkiewki. Odwiedziliśmy drewniany kościółek w Dwerniku, ale jeśli chodzi o cerkwie, to zaczęliśmy od ruin w zniszczonych wsiach (i daleko od cywilizacji), gdzie zmoczyło nas tak, że musieliśmy wracać do miejsca noclegu, i nie weszliśmy do środka żadnej. Na kilka rzuciliśmy okiem z jadącego samochodu. Jedna z pań, w 'naszej' agroturystyce, coś tak nagadała Poli, że trzeba zajrzeć do jednej z cerkiewek (bo jest śliczna), że tejże siadł temat na głowę i nie chciał zejść. Do cerkiewki nie dotarliśmy, ale ponieważ udało nam się wytłumaczyć dziecku, że cerkiew to taki 'kościółek' ale innej religii, to się uparła, że ona chce do kościółka i do kościółka. Całą powrotną drogę słyszeliśmy, że przecież musimy iść do kościółka! Obiecaliśmy dziecku, że pójdziemy w naszej wsi. Następnego dnia po powrocie od rana było, że 'idziemy do kościółka'. Powiedzieliśmy, że najpierw wstąpimy do jednego i drugiego sklepu, a potem podjedziemy do kościoła. Plan był kilkukrotnie w drodze przypominany, więc nie było możliwości, o kościół musieliśmy zahaczyć. I co? W naszej wsi w czasie poza mszami kościół zamknięty jest na głucho, przez co potrzeby Polki nie zaspokoiliśmy zupełnie. Na szczęście wystarczająco, żeby następnego dnia już tego tematu nie słyszeć. Ale widać, że z wiekiem zarówno upór jak i konsekwencja Po rośnie. Może to dobrze, ale myślę, że momentami może być trudno.

3 komentarze:

  1. To na głucho jest znamienne :|

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydawało mi się, że kruchta powinna zawsze mieć otwarte drzwi. W Bieszczadach były otwarte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W UK każdy prowincjonalny kościół, do którego próbowałam wejść w celu zwiedzania, był otwarty. Te nieprowincjonalne tym bardziej, tylko trzeba było zapłacić za wstęp. Dobrowolnie, bo wchodziłam również za darmo do katedr w Chester i w Exeter.

      Usuń

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)