wtorek, 10 lipca 2012

Sucha pielucha

Dzisiaj święcimy dzień sukcesów pieluszkowych.
Po porannej zmianie pieluszki, ponieważ pogoda jest więcej niż ciepła (choć nie tak strasznie jak przez ostatnie parę dni), w ramach wietrzenia czterech liter, Po biegała sobie dłuższy czas bez pieluchy. Później założyłyśmy, co skończyło się ślicznym wołaniem 'siusiu' i zapełnieniem nocnika. Sytuacja powtórzyła się ze 3 razy, czwarty skończył się kupą w pieluszce wspomnianą (a może raczej myślą przewodnią) w poprzednim poście. Niemniej...
Przyszła godzina 13, czas popołudniowej drzemki. Pola z pewnym oporem ale jednak wylądowała w swoim pokoju, drzwi zostały zamknięte. Trochę zrzędzenia, ale ogólnie spokój, choć pewne oznaki życia nie cichły. Jakieś pół godziny później w dalszym ciągu słyszę lekkie skrobanie w drzwi. Że też jej się nie znudziło? Po kolejnym jakimś czasie skrobanie nie ustaje. Podchodzę więc do drzwi, naciskam lekko klamkę, skoro skrobanie w drzwi, to sprawca musi być gdzieś blisko.
W pierwszej chwili moim oczom ukazuje się pielucha. W drugiej - mokra plama. W trzeciej piękne wielkie oczy śmieją się do mnie z wielkim zadowoleniem.
W zasadzie ja też powinnam mieć powód do zadowolenia i dumy, w końcu pielucha cały dzień pozostaje sucha.

Chyba powinnam dodać licznik przerywania pisania posta. Tym razem -3-. Poprawka: 4.
Dlatego pewnie wątek i pointa nie lepią się zbytnio. Trudno utrzymać rytm pisania, gdy co chwilę 'obuchem przez łeb' (ponownie odsyłam do 'Witajcie w małpiarni') dostaję: ściera od ścierania mokrej plamy wylądowała na stoliku; przelewanie herbatki z kubeczka do kubeczka to jakże rozwijająca zabawa; robienie kałuż z tejże herbatki na stole też jest super; a mamy nogi mogą służyć za drążek, huśtawkę czy trampolinę (ała).

3 komentarze:

  1. Ha, nie jest tak źle, skoro miałaś czas na napisanie AŻ TRZECH postów :)

    Brawa dla Polki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Natchnęłaś mnie. ;)
    A tak poza tym, to fajnie się wspomina. Jako dziecko to wydawało mi się, że przecież wszystko zapamiętuję. I byłam zdziwiona, gdy tato opowiadał, że tak mało pamięta z dzieciństwa. Jakiś czas temu zdarzyło mi się, że gdyby nie zdjęcia z jakiegoś wyjazdu, to nie pamiętałabym, że w ogóle miał miejsce. Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego smutne? Siedzieć wieczorami i wyciągać z pamięci wszystkie minione zdarzenia? Po to są zdjęcia, żeby nie trzeba było zajmować szufladek w głowie :)

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)