środa, 6 sierpnia 2014

Dzisiaj...

...na budowie niby nic. Nie byłam, to nie wiem. Choć wykonawca podobno powoli obrabia drzwi i bramę garażową.
Poza tym to jednak chyba sporo.

Byłam w banku u doradcy pogadać, co dalej. Przydałoby się dostać ostatnią transzę, ale do jej wypłaty powinno być zrobionych parę rzeczy, które nie są zrobione. Brakuje okładzin ścian i podłóg, stolarki wewnętrznej i białego montażu. C.a. 50 tys. zł. Głównie dlatego, że mieliśmy włożyć środki własne z mieszkania, ale mieszkanie ciągle niesprzedane (o tym za chwilę). No i musieliśmy zrobić parę rzeczy, które przekraczają koszty określone przez bank. Np. ocieplenie poddasza kosztowało 15 zamiast 5 tys. zł. Instalacje kosztowały ok. 20 tys. więcej, niż zakładane 72 tys. zł.
I teraz drogi są dwie: albo bank poczeka, aż nazbieramy brakującą sumę i prace wykonamy (co będzie się wiązało z wydłużeniem całego procesu budowy, karencji i innych takich), albo wypłacą nam jednak te środki, a my doprowadzimy budowę przynajmniej do stanu, w którym można się będzie wprowadzić. Resztę wykończymy, gdy już będzie za co. Teoretycznie jest szansa na tę drugą opcję, tylko musimy przedstawić dokumentację fotograficzną dotyczącą poniesionych kosztów i, ogólnie, sytuację. Czyli robótka dla mnie.

Drugą sprawą jest mieszkanie. Mieliśmy dzisiaj wizytę kobitki od nieruchomości. Powiedziała wprost, że główny problem to cena. No i to, że to jednak nie Wrocław, a o naszą miejscowość ostatnio pies z kulawą nogą nie pyta. Fakt, że wcześniej była rozreklamowana przez dewelopera. Taką mam cichą nadzieję, że ponieważ teraz też trwają dwie budowy, to też trochę będzie słychać? Choć wiążąc z faktem, że na 16 wystawionych mieszkań przypada jeden kupujący, to nie ma radosnej perspektywy. Sprowadziła nas również na ziemię z wynajmem. Owszem, chętnie mieszkania tutaj są wynajmowane, ale nie ma się co łudzić, wynajmujący zazwyczaj doprowadzają je do tragicznego stanu. Co będzie wiązało się z remontem przed sprzedażą za jakiś czas (co może zeżreć cały zysk z wynajmu). Poza tym, skoro jesteśmy na miejscu i sami możemy zająć się obsługą sprzedaży, to w sumie nie potrzebujemy pomocy pośrednika. Wizyta skończyła się na kilku, mam nadzieję że dobrych radach. Za parę tygodni zobaczymy (lub nie) efekty. Czyli tu również robota dla mnie.

Kolejna praca dla mnie, już przyjemniejsza, to przygotowanie sadzonek na żywopłot. Wracałam wczoraj z dzieciakami z działki i trafiliśmy na strzyżenie żywopłotu z ognika. Łu jakiś czas temu zachwycał się tym żywopłotem, więc niewiele myśląc zapytałam, czy nie mogę odciętych śmieci zabrać. Mogłam. Żywopłot, na jaki liczę wygląda tak:
(Zdjęcie z allegro, ale ponieważ można je znaleźć w różnych miejscach netu, to źródło nieznane.)
Krzaczki podobno bardzo szybko rosną i nie są wymagające. Nie miałam jednak możliwości dzisiaj powsadzać gałązek. Mam nadzieję, że jutro bądź pojutrze dadzą radę. Na razie stoją w wodzie w domu.
Dostałam jeszcze jaśmin kwitnący zimą. Nie chciałam wierzyć, ale w necie znalazałam:
(opis na stronie www.weranda.pl.)
I pomyśleć, ile cudowności sąsiedzi wyrzucają do śmieci (lub w krzaki)! Tak planuję, że za jakiś czas, gdy już będę sama miała się czym dzielić, to postaram się zrobić na naszym osiedlowym forum jakiś kącik, do dzielenia się takimi skarbami.

3 komentarze:

  1. Oooo, to jaśmin? W UK w ogrodach widuję to czasem (oczywiście zimą) i myślałam, że to dziwna odmiana forsycji :D

    Tu nawet mam na zdjęciu i podpisane, że to forsycja:
    http://znowuwiosna.blogspot.co.uk/2014/01/pogoda.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście chętnie się dzielę sadzonkami i często dużo dostaję od sąsiadów. Teraz też mam cały balkon zastawiony sadzonkami do nowego ogrodu. Ale moje czekają na przyszły sezon, bo w tym roku skupiamy się na budowie samego domu.
    Nie chwaląc się, mam dobrą rękę do sprzedaży nieruchomości. Nasze mieszkanie i obecny dom sprzedałam bardzo atrakcyjnie. Doradzałam też sąsiadom i również byli zadowoleni. Gdybyś chciała pogadać na ten temat to podaję maila socjolozka@op.pl Przypuszczam w jakiej okolicy macie mieszkanie. Może coś podpowiem ;)
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  3. Milenko, chciałabym, ale nie wiem, kiedy znajdę chwilę. Myślę, że propozycje agentki były rozsądne. Zobaczymy co dalej. Jak w najbliższym czasie nie będzie odzewu a ja się pozbieram, to się odezwę.

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

życie rodzinne (124) ogród (121) budowa (102) przetwory (31) marudzenie (28) plany (28) jojczenie (27) dywagacje (21) sso (20) filozofowanie (17) rośliny (17) dach (16) obserwacje (15) przyroda (15) zwierzęta (15) działka (14) mieszkanie (14) przyłącza (14) wnętrza (14) aranżacje (13) finanse (13) ogólne (13) życie na wsi (13) problemy (11) stan 0 (11) woda (11) covid19 (10) droga (10) nalewki (10) przepisy (9) sąsiedzi (9) kalkulacje (8) marzenia (8) okna (8) ptaki (8) wspomnienia (8) z netu (8) święta (8) ciocia dobra rada (7) prąd (7) bździuny (6) ogrzewanie (6) sądziad (6) absurdy (5) instalacje (5) kot (5) książki (5) radości (5) wiosna (5) zasłony (5) zdjęcia (5) zima (5) co ja robię tu? (4) elewacja (4) historycznie (4) kanalizacja (4) nie wiem co powiedzieć (4) politycznie tfu (4) sprawy wsi (4) wygrzebane z lamusa (4) łazienki (4) drzwi (3) fontanna (3) gaz (3) genealogia (3) inspiracje (3) kuchnia (3) odkrycia (3) pory roku (3) schody (3) wino (3) wyczytane (3) cuda natury (2) dokumenty (2) dom (2) energooszczędność (2) kompost (2) ku pamięci (2) ogrodzenie (2) pet challenge (2) piękne słowa (2) podłoga (2) przeprowadzka (2) ssz (2) wymiękam (2) zioła (2) a (1) bruki (1) dialogi (1) domek na drzewie (1) działania (1) kosopleciny (1) krupnik (1) muzyka (1) okolica (1) pogoda (1) poidełko (1) pytania bez odpowiedzi (1) reklama (1) strachy na lachy (1) szkoła (1) słowiańszczyzna (1) taras (1) tydzień Ziemi (1) wynajem (1) wypieki (1) z dialogów (1) zbiory (1) śmieci (1)